Rozdział 5
Cały dzień dłużył mi się strasznie, kilka osób próbowało ze mną porozmawiać, ale nie chciałam, od razu ich zbywałam. Nie mam zamiaru z nimi rozmawiać, ani się zaprzyjaźniać, w końcu i tak stąd wyjadę. Nie chcę tutaj być, wolę wrócić do Madrytu, do mojego domu, prawdziwego, a nie tego tutaj nowego, który nigdy nie zastąpi go. Po skończeniu lekcji na parkingu czekała na mnie ciocia Melanii, która odwiozła mnie do domu, a następnie wróciła do pracy. Tak naprawdę nie rozumiem czemu po mnie przyjeżdżała, w końcu mogłam wrócić autobusem bądź tez pieszo. Wchodząc do willi od razu skierowałam się do kuchni gdzie zrobiłam szybko spaghetti z sosem meksykańskim na obiad. Od zawsze uwielbiałam tą potrawę, moja mama robiła ją co wtorek, ale za każdym razem dodawała inny sos. Makaron mojego taty był najlepszy, ale już nigdy go nie spróbuję ponieważ moich rodziców nie ma i nie będzie wśród mnie. Zostaną tylko w wspomnieniach i w moim sercu, zawsze uśmiechnięci, pełni życia.
Od dzisiaj w szkole będę uchodzić za cichą, nieśmiałą osobę, ale oni mnie nie znają, nie wiedzą o mnie nic. Nie wiedzą, że straciłam rodziców, przyjaciółkę i chłopaka. Nie wiedzą jak ja cierpię, może nie ukazuję tego, ale czuję ogromny ból, w moich oczach idzie wyczytać go, ale również łatwo mogę zatuszować wszystkie uczucia. Ktoś kiedyś powiedział, że oczy są zwierciadłem duszy. Zgadzam się z tym, moja rodzicielka wszystko umiała wyczytać z moich brązowych tęczówek. Były dla niej otwartą księgą.
Wszyscy mówili, że jesteśmy bardzo podobne do siebie, że jesteśmy jak dwie krople wody, często patrząc w lustro widziałam ją. Tęsknię za nią, ale to nie jest najważniejsze, najgorsze jest to, że moja mama była w ciąży. W piątym miesiącu, nic po niej nie było widać, kilka dni przed wypadkiem razem z tatą dowiedzieli się, że to będzie chłopczyk. Tak się cieszyli, nikt o tym nie wiedział oprócz mnie. W jednym momencie straciłam wszystko, a kolejnego dnia dostałam nowy dom, ciotkę i jej narzeczonego, ale czy ja tego chciałam? Nie.
Siadając na kanapie w salonie włączyłam telewizor na program muzyczny gdzie leciały najnowsze hity. Słuchając Skyscraper położyłam się na boku tak, aby było mi wygodnie. Chwilę później moje oczy zamknęły się, a ja wpadłam w sidła Morfeusza.
*Oczami Liam'a*
Jedziemy właśnie za samochodem Paul'a do jego domu po dokumenty, które mężczyzna zapomniał wziąć ze sobą.
- Jak myślicie, czemu Paul zapomniał o dokumentach? - zapytał nas zawsze ciekawski Harry.
- Stawiam dychę, że to przez Melanii - odezwał się Louis.
- Wątpię, pewnie to przez to, że nie zjadł śniadania - rzuca Niall, a my wszyscy spoglądamy na niego jak na idiotę.
- Serio Niall? Coś sądzę, że to przez niewyspanie - proponuje Zayn.
- Mówię Wam, że to nic tym co powiedzieliście, zakład? - pytam, mówiąc swoją propozycję.
- Zakład - odpowiadając wszyscy.
Chwilę później zatrzymujemy się na posesji menager'a, a następnie wysiadamy z samochodu i udajemy się za Paul'em do środka willi. Wchodząc można usłyszeć kawałek piosenki Linkin Park - Numb. Zdziwieni spojrzeliśmy na mężczyznę, ale on nic sobie z tego nie zrobił.
- Idźcie do salonu ja zaraz wrócę - mówi, a następnie udaje się do swojego gabinetu, a my idziemy do pomieszczenia inaczej zwanego salonem. Wchodząc nikogo nie zauważamy przez co Lou zrobił się podejrzliwy. Nawet nie wiem kiedy stał nad kanapą i dziwnie na nią spoglądał.
- Louis co ty robisz? - pytam patrząc na niego uważnie.
- Cii - odpowiada kładąc jeden palec na ustach.
Zdziwiony podchodzę do niego, a moim oczom ukazuje się nastoletnia dziewczyna, która sobie smacznie śpi na prawym boku. Chwilę później Zayn, Hazz i Niall stoją przy nas i również patrzą na nastolatkę.
- Kto to? - pyta nam się Horan.
- Nie wiem - odpowiadam cicho.
- Chłopaki znalazłem - głośny głos Paul'a rozchodzi się po willi.
- Cii - uciszamy go wszyscy w tym samym momencie.
- Co jest? - pyta wchodząc do salonu, a my głowami wskazujemy na kanapę.
Mężczyzna nie wiedząc o co nam chodzi postanawia podejść do Nas, a następnie spogląda na wersalkę, na której nadal śpi brązowowłosa.
- Och, Alexis jak ona słodko śpi - szepcze patrząc na nią.
- Kto to? - pytam.
- Siostrzenica Melanii, dobra chłopcy nie budźmy jej, chodźcie musimy uzupełnić dokumenty - oznajmia nam mężczyzna, po czym rusza do drzwi, a my podążamy za nim.
-*-*-
Wow, dwa rozdziały na dwa różne blogi, wow :)
Nie zanudzam!
Komentujcie!
Werka <3
cudowny :* przepraszam, że nie komantowałam wcześniej ale nie miałam kiedy :/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Przepraszam że wcześniej nie skomentowałam ale przeczytałam dopiero w drodze na zakupy i zapomniałam skomentować. Nie wierzę że kiedy Alexis spała to weszli chłopaki. Myślałam że od razu ich pozna i of kors się w którymś zakocha jak to jest na "typowych fanfiction" (za dużo twittera, chyba muszę ograniczyć. Ee.. Nie! xD) . No ale tak w zasadzie jest lepiej, bo nie wiem co bd dalej a tak to wszystko było by wiadome. Wiesz.. Przypadkowo na sb wpadną, pogadają, pocałują i.. BUM! wielkie lav story gotowe xd co treści rozdziału... Nie spodziewałam się, że jej mama była w ciąży... Co by tu jeszcze.. Nie wiem no! Moja wena na komentowanie chyba ma jakiś limit no! xD kocham Cię skarbie <3<3<3<3<3 buźka xxx
OdpowiedzUsuńBoski :*
OdpowiedzUsuń