Rozdział 4
Na drugi dzień markotna wchodzę do kuchni i od razu zasiadam na krześle. Gdyby nie to, że ciotka kazała mi wcześnie wstać to nadal byłabym w objęciach morfeusza, ale mówi się trudno i idzie się dalej. Kładąc głowę na stole próbuję usnąć, ale moje plany krzyżuje mi Paul.
- Hej Alexis - mówi mężczyzna wchodząc do kuchni.
- Hej - odpowiadam z chrypką w głosie.
- Proszę tutaj śniadanie - głos Melanii wydobywa się po krótkiej chwili, a moja głowa podnosi się.
- Dobra ciociu powiedz mi o co chodzi, bo wiesz nie uśmiecha mi się wstawać tak wcześnie w sobotę - mówię wpatrując się w kobietę, która zasiada przy stole.
- Od poniedziałku idziesz do szkoły - rzuca bez ogródek.
- Po co? - pytam krótko.
- Jak wiesz, nie masz jeszcze ukończonych osiemnastu lat, a do końca roku szkolnego pozostały 3 miesiące więc jakby to powiedzieć. Znalazłam Ci szkołę - odpowiada z uśmiechem na ustach.
Burknęłam tylko, że nie chcę, a następnie udałam się do swojego pokoju i poszłam dalej spać.
Poniedziałek znienawidzony nie tylko przeze mnie, ale również przez wszystkich uczniów, który rozpoczyna tydzień ciężkiej pracy. Pracy bądź też szkoły. Z moich obliczeń wynika, że za 30 minut muszę być w szkole, do której nie mam zamiaru chodzić.
- Alexis za pięć minut przy samochodzie, podwiozę Cię - do kuchni wchodzi Paul i oznajmia mi, że niedługo będę musiała iść do więzienia.
- Muszę? - pytam.
- Tak - opowiada na co moja głowa opada na stół.
Kilka minut później siedziałam na miejscu pasażera w Range Roverze kierując się do mojej nowej i już znienawidzonej przeze mnie szkoły. Po 20 minutach samochód zatrzymał się przed trzypiętrowym budynkiem. Powolnymi ruchami wysiadłam z auta uprzednio żegnając się z mężczyzną i razem z torbą na ramię udałam się do szkoły. Idąc chodnikiem czułam na swoim ciele zaciekawione spojrzenia wszystkich, którzy znaleźli się przed budynkiem. Nie przejmując się spojrzeniami moja głowa podniosła się nieznacznie. Wchodząc do środka szkoły moje oczy rozejrzały się przez co na końcu korytarza znalazłam tabliczkę z napisem 'Sekretariat'. Pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Razem z dzwonkiem zapukałam do brązowych drzwi i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka.
- Dzień dobry, nazywam się Alexis Shay - przywitałam się spoglądając na kobietę za biurkiem.
- Dzień dobry, zaraz podam Ci plan oraz kluczyk od szafki i mapkę szkoły tak, abyś się nie zgubiła, a następnie zaprowadzę Cię do twojej nowej klasy - przywitała mnie szukając czegoś w czarnych segregatorach.
Chwilę później kobieta wytłumaczyła mi wszystko, a następnie udałyśmy się do sali nr 25, w której mieści się moja nowa klasa, klasa 2c. Kobieta zapukała lekko do drzwi, usłyszawszy donośne "proszę" weszłyśmy do kremowej sali.
- Dzień dobry - przywitałyśmy się z nauczycielem ruszając do jego biurka.
- Dzień dobry - odpowiedział mężczyzna po chwili konwersując z sekretarką na mój temat.
Po 5 minutach stania, kobieta wyszła, a ja w tym czasie rozglądałam się po klasie, w której zauważyłam jedną wolną ławkę na końcu przy oknie.
- Alexis, ja jestem Tom Bringer i będę od dzisiaj uczył Cię matematyki, jeśli możesz to przedstaw się klasie - ciszę przerwał dość wysoki mężczyzna z okularami na nosie.
- Alexis Shay, urodziłam i wychowałam się w Madrycie, mam niespełna 18 lat. Mogę usiąść? - powiedziałam odwracając się na koniec do nauczyciela.
- Tak pewnie - odpowiedział, a ja udałam się do wcześniej zauważonej wolnej ławki.
~*~
Mam super wiadomość!
1.Mój kochany brat załatwił mi ładowarkę i mam czynnego laptopa!
2. Przy komentowaniu nie ma już weryfikacji obrazkowej!
3. Kolejny nie wiem kiedy, ale na pewno nic nie napiszę już dzisiaj ponieważ muszę się uczyć na jutro, ponieważ mam jeden spr z matmy oraz dwie kartkówki z ang i gegry.
Komentujcie to pomaga!
Werka <3
Świetny rozdział! Dobrze mieć takiego brata xd kiedy dodasz rozdział na żyj jakby....? Bo po prawej stronie pisze że jest w trakcie pisania i powinnaś dodać jutro . Napisałas to zdaje się tydzień temu i nie wiem kiedy mam się spodziewać rozdziału.. Kocham xxx
OdpowiedzUsuń